Back to Top

Zawód front-end developera po pracy w gabinecie protetyki słuchu

Wybór po maturze sprowadzał się do dwóch kierunków: informatyki lub akustyki. Dla kontekstu muszę wrócić tu aż do czasów licealnych. Moja droga przez szkolne lata prowadziła przez klasy o profilu matematyczno-fizycznym. W okresie gimnazjalnym zacząłem rozwijać pierwsze ze swoich zainteresowań – pasję do muzyki – rozpoczynając lekcje gry na gitarze. W liceum zacząłem interesować się już bardziej czystą naturą dźwięku – pierwsze amatorskie nagrania i próby miksowania kilku ścieżek dźwiękowych ze sobą, etc.

Również w liceum, dokładnie nie pamiętam już jak do tego doszło, mocno zaintrygował mnie temat programowania. Być może stało się tak pod wpływem starszego brata, ówczesnego studenta Politechniki Poznańskiej. Za kieszonkowe kupiłem wtedy podręcznik PHP 4 Helionu i podjąłem pierwsze próby pisania kodu. Jak mają się powyższe historie do siebie? Oczywiście zbiegły się ze sobą w momencie wyboru dalszej ścieżki edukacji po maturze. Wybór sprowadzał się do dwóch kierunków: informatyka, która wtedy wydawała mi się bardziej pragmatycznym wyborem, lub reżyserią dźwięku, która kusiła elitarnością.

Ostatecznie wybrałem informatykę wykładaną na Politechnice Wrocławskiej i... po pierwszym semestrze zrezygnowałem

Początki koszmarnie mnie rozczarowały. Liczba mało sensownych zajęć zrobiła swoje i zabiła we mnie całą motywację. Paradoksalnie, jako najciekawszy przedmiot pierwszego semestru wspominam filozofię... Szybko wróciłem do domu rodzinnego, poczekałem do następnego okresu rekrutacji uczelnianych i sięgnąłem po marzenie studiowania akustyki na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza. Tam zdobyłem dyplomy zarówno ze specjalizacji reżyseria dźwięku jak i protetyka słuchu i ochrona przed hałasem. Gdzieś w drugiej połowie studiów zacząłem odgrzebywać zamiłowanie do pisania kodu, tym razem jednak wybierając typowo frontendowe technologie. Dzięki temu mogłem rozwijać stronę studenckiego radia, które aktywnie współtworzyłem.

Powoli stawiałem pierwsze kroki w branży protetyki słuchu - pomagałem ludziom

Bezpośrednio po studiach podążyłem ścieżką wyznaczoną przez studia i powoli stawiałem pierwsze kroki w branży protetyki słuchu. Na początku załapałem się do sezonowej pracy w ramach akcji Narodowy Test Słuchu. Jeździłem po całym kraju specjalistycznym wozem, tzw. słuchobusem i wykonywałem wstępne testy słuchu wszystkim zainteresowanym osobom. Wiem, że dzięki temu pomogłem wielu ludziom.

Akcja trwała całe lato, później po krótkiej przerwie zatrudniłem się już na etacie jako protetyk słuchu w poznańskim gabinecie z aparatami słuchowymi. Moja praca polegała na diagnozowaniu problemów ze słuchem i ocenie wpływu ubytku słuchu na zdolność do rozpoznawania słów przez pacjentów. Ci na ogół przychodzili dopiero, gdy ubytek zdążył już w znacznym stopniu obniżyć jakość ich życia, skutecznie utrudniając swobodne komunikowanie się z ludźmi. Ponieważ absolutna większość niedosłuchów jest nieodwracalnymi uszkodzeniami komórek słuchowych, moim zadaniem był wybór odpowiedniego urządzenia, które skoryguje indywidualny ubytek słuchu, a przy tym spełni oczekiwania pacjenta.

W praktyce każdą wolną chwilę w pracy spędzałem przed komputerem i chłonąłem artykuły o technologiach

Cóż, stawianie czoła oczekiwaniom klientów wyraźnie nie było moją mocną stroną i dość szybko zrozumiałem, że choć dobry ze mnie protetyk, to kiepski sprzedawca. Również momentami nie radziłem sobie z przykrymi historiami, które tłumaczyły dlaczego ktoś stracił słuch.

Do zapisania się na kurs w Coders Lab najbardziej zmotywowało mnie poczucie, że oddalam się od swoich prawdziwych predyspozycji. W praktyce każdą wolną chwilę w pracy spędzałem przed komputerem i chłonąłem artykuły o technologiach frontendowych. Stwierdziłem, że trzeba działać szybko. W tym samym czasie wpadło mi w ręce ogłoszenie o Coders Day. Udział w nim jeszcze bardziej przekonał mnie, że chcę zmienić zawód.

quotewavewave

W kwestii finansów jak mantrę powtarzałem sobie w duchu, że to po prostu inwestycja, taka sama jak kupno złota. I w istocie, inwestycja po prostu się opłaciła.


Miłosław Politowski
Miłosław Politowski
Absolwent kursu Front-end

Front-end zauroczył mnie na dobre, więc zapisałem się na kurs

Nie będzie zaskoczeniem, że podjęcie decyzji było trudne zarówno ze względów finansowych oraz ograniczonych możliwości dysponowania czasem. Najbardziej byłem pewny technologii – front-end zauroczył mnie na dobre. Z pomocą dla ograniczenia czasowego przyszła możliwość uczęszczania na kurs weekendowy. Sam kurs uporządkował wiedzę, którą dotychczas miałem, pokazał dobre praktyki programistyczne i bardzo przystępnie wprowadził zagadnienia zupełnie dla mnie nowe, jak Webpack czy clue kursu - React. Chodzenie na zajęcia postrzegałem trochę jak trening na siłowni – po każdym miesiącu było widać efekty ;). Jednak nie byłoby tak bez ćwiczeń drugie tyle w domu. Również cieszyłem się jak dziecko gdy wykładowcy dawali mi zadania dodatkowe.

Pracę jako programista musiałem znaleźć jeszcze w trakcie kursu - nie było to łatwe

Nie chciałem przedłużać umowy w gabinecie protetycznym. Kurs miał zakończyć się w kwietniu, a moja umowa kończyła się w lutym, dlatego szukanie pracy zacząłem już w grudniu. Wierzyłem, że materiał przyswojony do tamtej pory wystarczy aby zainteresować pracodawcę juniorem, któremu „się chce”.

Nie było to łatwe, bo już na pierwszej rozmowie (software house o dość rozpoznawalnej marce) przez stres myliłem się przy najprostszych zadaniach. Poczucie wstydu towarzyszy mi do tej pory, bo w trakcie rozmowy przestali wierzyć, że sam zrobiłem dużo trudniejsze domowe zadanie rekrutacyjne, choć spędziłem nad nim prawie tydzień...

quotewavewave

Było to jednak o tyle wartościowe doświadczenie, że dostałem cudowny feedback z opisem nad czym muszę jeszcze popracować (maila trzymam do tej pory). Dzięki temu pierwsza podwinięta noga nie podłamała mnie na duchu, a wręcz jeszcze bardziej zmotywowała do nauki z jeszcze większą intensywnością.


Miłosław Politowski
Miłosław Politowski
Absolwent kursu Front-end

Wtedy (na przełomie roku) rozpocząłem prawdziwy spam lokalnych pracodawców. Ostatecznie po ponad 30 wysłanych aplikacjach i chyba 5 rozmowach pierwszą pracę w IT jako junior frontend developer dostałem w Cognifide po trwającym blisko 1,5 miesiąca procesie rekrutacyjnym. Nie ukrywam, czułem się dumny! :). Dodam, że na "do widzenia" przygotowałem zupełnie nową stronę internetową gabinetu protetycznego w którym pracowałem, zastępując archaiczną wersję Joomli bardziej przyjaznym dla redaktorów WordPressem.

W pracy poznałem fantastycznych ludzi, dzięki którym nadal chciałem się rozwijać

W Cognifide zajmowałem się implementowaniem frontowej warstwy strony internetowej dla dużej, choć nieznanej w Polsce marki odzieżowej. Było to o tyle ciekawe doświadczenie, że łączyło w sobie z jednej strony budowanie statycznych komponentów strony opartej o Adobe Experience Manager, a z drugiej tworzenie dynamicznej aplikacji sklepu pisanej w React'cie. Miałem ogromne szczęście, bo dołączyłem do zupełnie nowego zespołu, więc byłem obecny przy procesie implementacji od samego początku!

W tej pracy poznałem fantastycznych ludzi (byli również absolwenci Coders Lab), którzy pomogli mi zrozumieć Reduxa, tak powszechnie używanego z Reactem, czy sprawiali, że moja głowa parowała z przegrzania gdy czytałem kod pisany funkcyjnie w RamdaJS. Czuję wdzięczność, bo dzięki nim nadal chciałem się rozwijać. Z racji dość nowatorskiego podejścia klienta do UX wielokrotnie musiałem się zmierzyć z bardzo nietypowymi rozwiązaniami problemów związanych z manipulacją obiektów DOM. Moja współpraca z Cognifide zakończyła się po roku – czułem, że muszę spróbować pracy w miejscu, gdzie frontend nie będzie tak ściśle uzależniony od systemu CMS.

Cieszę się, że świat IT stwarza tak ciekawe możliwości

Obecnie pracuję w międzynarodowej korporacji, gdzie jestem odpowiedzialny za przygotowanie prototypu frontowej części nowej wersji aplikacji wspomagającej pracę tzw. inwestygatorów w banku. Projekt bardzo ciekawy, głównie dlatego że to pierwszy, w którym wykorzystuję nowe api React Hooks. Całe przedsięwzięcie jest kluczowe dla firmy, bo stanowi pierwszy etap modernizacji warstwy klienta produktu. Mam plany, żeby przejść do Egnyte – z ustaleń wynika, że dołączę do zespołu, który przede wszystkim zajmuje się rozwojem nowych funkcjonalności głównego produktu firmy.

quotewavewave

Jestem bardzo podekscytowany tą zmianą i cieszę się, że świat IT stwarza tak ciekawe możliwości. Choć nie skorzystałem z hr-owej pomocy szkoły w procesie szukania pracy, to czułem się dużo pewniej z myślą, że pracodawca może mieć świadomość marki Coders Lab i doceni efekty kursu, na który uczęszczałem.


Miłosław Politowski
Miłosław Politowski
Absolwent kursu Front-end

Sprawdź, jak odkodować swoją moc

Masz wątpliwości czy IT jest dla Ciebie? Zostaw nam swój kontakt, a pomożemy odpowiedzieć Ci na to pytanie.

planeplane-lines
 
Miasto*

Wypełniłeś/aś formularz kontaktowy, co oznacza, że jesteś zainteresowany/a naszą ofertą i oczekujesz kontaktu z nasze. Więcej...

Poznaj inne historie

Każdy z Absolwentów miał na starcie inne motywacje i wątpliwośći. Ale to oni podjęli śmiałą decyzję i zrobili ten pierwszy, trudny krok w kierunku zmiany. Odrzucili dotychczasowe osiągnięcia oraz zdobyte doświadczenia i… zmienili swoje zawodowe życie. Zobacz, jak to zrobili.